Artykułów : 212
Odsłon : 2344384
Kaktusy wolą Beatlesów
W pracy często otaczamy się przedmiotami, które lubimy w prywatnym życiu, lub są Nasza wielką pasją. Ja mam takie dwie pasje.
Od najmłodszych lat byłem związany z muzyką. A moim ulubionym zespołem byli The Beatles. Zbierałem ich zdjęcia, płyty, potem próbowałem wygrywać na pianinie ich kompozycje, udało mi się zostac prawą ręką prezesa fan-clubu w Lublinie. Byłem nimi tak zafascynowany, ze napisałem nawet książkę na ich temat.
Kiedy 10 lat temu rozpoczynałem pracę w RUCH-u, pierwszą rzeczą jaką sprawiłem sobie w pokoju, było radio, by móc słuchać muzyki. Nie potrafię bowiem siedzieć w ciszy, która działa na mnie deprymująco i, co może dziwnie zabrzmi, rozprasza moją uwagę. A potem obok radia pojawiły się kaktusy.
Te kłujące „dzieci słońca” zawsze mnie pasjonowały. Rodzice widząc moje zainteresowanie stopniowo oddali mi wszystkie kaktusy, które potem sam hodowałem i starałem się powiększyć ilościowo poprzez wymianę, a także u polskich kolekcjonerów, a ostatnio za granicą.
Pasja ta nie osłabiła mojego kontaktu z muzyką, która towarzyszyła mi początkowo w tzw. Pokoju kwiatowym. Zauważyłem przy tym ciekawe zjawisko – rośliny reagowały na muzykę. Kiedy słuchałem swoich ulubionych The Beatles, rosły jakby szybciej, radośniej, chętniej tez kwitły. Słabiej reagowały na hałaśliwą muzykę rockową, a już zupełnie nie mogły ścierpieć klasyki. Niektóre nawet zaczęły gubić liście.
Rośliny jak dzieci, lubią kiedy chodzi się koło nich, rozmawia, chwali, martwi się ich chorobą czy występującymi szkodnikami. Mają też swoje sympatie czy antypatie.
Pamiętam jak pewnego dnia przybiegł do mnie kolega z informacją, że ktoś wyrzucił na śmietnik kaktusa. Gdy mi go pokazał, ręce mi opadły – mała doniczka, zamiast ziemi glina, a gałęzie splątane i na wpół wyschnięte… Zabrałem go do domu, przesadziłem, podlałem, zacząłem z nim rozmawiać…. Po tygodniu łodygi zazieleniły się, a po sześciu miesiącach zakwitł. Obecnie jest to perełka w mojej kolekcji.
Tylko raz zgubił wszystkie liście i kwiaty. A było to tak: Kiedy założyłem rodzinę, małżonka postanowiła pomóc mi przy kwiatach. Zaczęła koło nich chodzić, pielęgnować i podlewać tak samo jak ja to robiłem. Ale reakcja niektórych roślin była zaskakująca. W ciągu trzech dni kaktus zgubił kwiaty, potem liście i zaczął schnąć. Gdy przez tydzień nie zbliżała się do niego, znów się zazielenił, puścił pąki i kwitnie do dzisiaj.
Po śmierci mojego brata, jego żona - znając moją pasję – przekazała mi piękny okaz aloesa. Niestety, mimo najszczerszych chęci, nie udało mi się go uratować. Zginął w ciągu dwóch miesięcy. A przecież gdy brat jeszcze żył, ale był chory, ja zajmowałem się jego roślinami i aloes stanowił okaz zdrowia.
Czym tłumaczyć takie zjawiska? Czy kwiaty jak ludzie, mają duszę, czują ból, radość, mają swoje chwile zadowolenia i złości?
Istnieje spora grupa ludzi, która twierdzi, że jest to prawda.
A co ja o tym sądzę?Cóż, wiem tylko, że nie potrafię wyjaśnić pewnych reakcji roślin. Obcuję z kaktusami ponad 30 lat, chodzę koło nich, pielęgnuję nie zachowując żadnych środków ostrożności bez obawy na kolce, czy toksyczne substancje. Ale mój cioteczny brat, gdy tylko przejdzie przez pokój czy szklarnię i nic nawet Niue dotknie, wychodzi z rękami pokaleczonymi kolcami lub z opuchniętymi oczami.
Mało kto wie, że z kaktusów można uzyskać wiele interesujących związków organicznych. Na przykład Aloes po 3 latach wytwarza w swoim miąższu substancje odżywcze stosowane w kosmetyce, a także do gojenia ran.
Z wyrośniętych liści dwudziestoletniej Agawy można uzyskać wspaniałą tequillę (znana meksykańska wódka), z mniej znanej Lophophory groźny narkotyk, a z Euphorbii truciznę, którą stosowali Indianie do zatruwania strzał. Portulacaria stanowi doskonałą potrawę (posiada jadalne liście), a niektóre owoce Opuncji przypominają w smaku owoce fig.
Przede wszystkim jednak kaktusy przybierają tak piękne i niesamowite kształty, że urzekły swoim urokiem całe rzesze ludzi. I trudno się dziwić, że na całym świecie istnieją kluby zrzeszające wielbicieli „kłujących cacek”, odbywają się zebrania, wystawy, kolekcjonerzy i hodowcy spotykają się prywatnie, aby pogadać o swoich roślinkach, podzielić się doświadczeniami lub wymienić sadzonki.
Marek Szpejankowski